11 października 2014

Obiecałam Żabie kocyk dla jej córy. Nie jest to robótka, którą specjalnie się jaram, ale dobrze jest raz na jakiś czas strzelić jakiegoś zwyklaczka.

Zwyklaczka... Na owy zwyklaczek wyłożyłam TYLE złociszy, że prawdopodobnie będzie to najdroższy kocyk niemowlęcy ever, więc jeśli się nie spodoba, to się wkurwię ; P.

Przeżyłam już nad nim niezły atak paniki, ale! Ogarnęłam się i ostro zabrałam się za dzierganie.

Tzn. to dzierganie byłoby ostre i intensywne, gdyby nie mały szkopuł - LEWA DŁOŃ MNIE NAPIERDALA. A roboty to nie ułatwia, cholera. Przeszło na moment, kiedy maść przeciwbólową potraktowałam niczym krem do łapek, ale ból wrócił z małym przytupem.

W ogóle to ciekawe, że ała, kurwa, ała, bo łapą w nic nie przyłożyłam, więc ja nie wiem, skąd nagle takie atrakcje. No nic, kolejna dorodna dawka maści i bandaż na wszelki wypadek. I oby przeszło.

2 komentarze:

  1. Efekt starości /Panienka Partenia, może maksimum 50 oczek na drutach machnąć, za jednym razem i potem przerwa dwie godziny, plus masaż macki/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też, cholera, starość zaczęłam podejrzewać, bo przy intensywniejszym dzierganiu lewy kciuk lubi mi zamarudzić...

      Usuń